Czy nasze miasta są dla dzieci?

Felieton opublikowany na portalu ngo.pl 13 stycznia 2022

Czy gdyby dzieci mogły głosować na ludzi, którzy kształtują ich najbliższe otoczenie, wybrałyby tych, którzy betonują rynki i place miejskie, nie tworzą miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego, a deweloperom pozwalają na tworzenie najbardziej absurdalnych wizji architektonicznych?

Równość, dostępność, włączanie, inkluzywność – to słowa, które odmieniamy w ostatnich latach przez wszystkie przypadki. Wartości te przenosimy na obszary, w których myślimy o osobach z niepełnosprawnością, migrantach, kobietach i seniorach i ich aktywnym i pełnoprawnym udziale w życiu społecznym. Dlaczego więc nadal w ten sposób nie podchodzimy do dzieci?

Obecnie w Polsce żyje 5 136 500 dzieci w wieku 0-12, co stanowi 13,3 % populacji. Prawie 3 mln z nich żyje w miastach. Oznacza to, że codziennie chodzą do żłobków, przedszkoli i szkół. Chodzą do sklepów, spacerują, biegają i bawią się na ulicach, jeżdżą rowerami, odwiedzają swoich rówieśników, grają w piłkę, jeżdżą tramwajem, autobusem i metrem, sami lub z rodzicami. Żyją, rosną, rozwijają się i dojrzewają w przestrzeni wymyślonej nie przez nich i nie dla nich. Czy jesteśmy aż tak ogromnymi ignorantami, że nie potrafimy dostrzec potrzeb dzieci jako mieszkańców miast i nadal myślimy jedynie o spełnianiu tych własnych?

Czy gdyby projektanci mieli 120 cm wzrostu, ważyli 25 kg, a ich mózg skonfigurowany byłby na poznawanie otaczającego ich świata, ulice naszych miast wyglądałyby tak jak teraz? Czy gdyby dzieci mogły głosować na ludzi, którzy kształtują ich najbliższe otoczenie, wybrałyby tych, którzy betonują rynki i place miejskie, nie tworzą miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego, a deweloperom pozwalają na tworzenie najbardziej absurdalnych wizji architektonicznych? Odpowiedź jest chyba oczywista.

Czas pomyśleć o przyszłości

Do 2050 r. 70% dzieci na świecie będzie żyło w miastach. To chyba najwyższa pora myśleć o nich jako pełnoprawnych mieszkańców naszych miast, nie tylko w przyszłości, jako dorosłych, ale już teraz, gdy są dziećmi.

 Dzieci inaczej odbierają przestrzeń. Te, które mają możliwość poruszania się w najbliższej domowi lub szkole okolicy, budują sobie własną “mapę skojarzeń”, która służy orientacji w przestrzeni. Kiosk znajduje się koło piekarni, przystanek autobusowy jest przed księgarnią, a koleżanka ze szkolnej ławki mieszka w żółtym budynku. Jednak, żeby dzieci miały okazję budować takie doświadczenie, muszą poznawać miasto z perspektywy innej niż szyba samochodu, a ulice nie mogą służyć jedynie jako korytarze transferowe z punku A do punktu B. Czy my dorośli, którzy mamy władzę i przywilej decydowania o świecie w jakim żyjemy, mamy aż tak mało empatii, żeby spojrzeć na niego z perspektywy innej niż własna?

 W tym stworzonym przez nas świecie dzieci nie czują się bezpiecznie.

W badaniach realizowanych przez ZDM w ramach projektu “Droga na szóstkę” 16% dzieci wskazało, że nie czuje się bezpiecznie w okolicy swojej szkoły. Czyli w takiej, która jest przeznaczona bezpośrednio dla nich. Nie czują się bezpiecznie, bo polskie szkolne ulice nie służą dzieciom. Służą nam – dorosłym – do podjechania samochodem i zaparkowania go.

Droga do szkoły jest elementem nauki.Uczy samodzielności i daje dzieciom poczucie sprawczości, które każdy z nas w dorosłym życiu chce mieć. Pozwala poznać i namacalnie poczuć świat. Deszcz, wiatr, zimno, słońce na twarzy, zapach ulicy. Niestety my – dorośli – kompletnie zapomnieliśmy o tym, kreując naszym dzieciom świat pełen hałasu, smogu i zapachu spalin.

Powinniśmy dać dzieciom możliwość samodzielnego przemieszczania się pomiędzy strategicznymi punktami: dom, szkoła, boisko, plac zabaw, park, sklep. Kształtować przestrzeń tak, aby sprzyjała poczuciu sprawczości i wspierała samodzielność.

Tylko wtedy uda nam się rzeczywiście wpływać na świat i jego przyszłość. Nie wychowując dzieci tylko zajęciami np. z segregacji śmieci, a pokazując im, że równość polega na dawaniu szansy na dobre życie każdemu, nawet jeśli ma on 120 cm wzrostu i sam nie umie o nią poprosić.  Często ograniczając własną wygodę.

Spread the love