Te słowa padły z ust Gila Penalosy jednej ze światowej słaby ekspertów tworzenia miast dostępnych i przyjaznych dla każdego mieszkańca. W kuluarach konferencji “Strat with children” mówiono, że organizatorzy chyba będą musieli poprzestać na tej jednej edycji, bo na tę pierwszą zaprosili takie nazwiska, że już nikt nie pozostał. Fakt, 28 i 29 czerwca w Bratysławie spotkać było można największych: Jana Gehla, Tima Gilla, Penalosę i tych, którzy odważnie zmieniają swoje miasta: Petrę Jens – pieszą oficerkę Wiednia, Eriona Veliaja – prezydenta Tirany. Byli też przedstawiciele Polski w postaci dwóch aktywistek prezentujących swoje działania w zakresie jakości powietrza: Annę Dworakowską z Polskiego Alarmu Smogowego i Kamilę Kadzidłowską z Rodziców dla Klimatu, a także prezydentów Gdańska i Warszawy: Aleksandrę Dulkiewicz i Rafała Trzaskowskiego.
Najpierw o zachwytach
Spotkania niekoniecznie na szczycie
Mimo, że zorganizowana z wielką pompą konferencja na poziomie merytorycznym może nie miała zbyt wiele do zaoferowania osobom od lat działającym w obszarze kształtowania miast w idei przywracania ich mieszkańcom, to zebranie takich nazwisk w małym kraju Europy Środkowo-Wschodniej to było coś. Poza wymienionymi wyżej obecni byli również przedstawiciele dużych organizacji i inicjatyw działających na rzecz dzieci i miast: Global Designing Cities Initiative, Urban 95, UNICEF, OECD, Our Kids Climat, Clean Cities Campaign. Możliwość rozmów kuluarowych, wymiany kontaktów i doświadczeń z pewnością była ogromnym, jeśli nie największym atutem summitu. Część paneli odbywała się w kameralnej przestrzeni, która – podobnie jak organizowane wydarzenia dodatkowe – dawały szansę na bezpośredni kontakt z prelegentami.
Siła aktywistek
Ogromne wrażenie zrobiły prezentacje i rozmowy kobiet, które wzięły w swoje ręce działania, w niezgodzie na zastaną rzeczywistość. Często bez środków, wychodząc z domowych ścian, często bez wcześniejszego doświadczenia w działalności społecznej czy politycznej. Być może te historie zapadły mi w pamięci szczególnie ze względu na fakt, że są niemalże bliźniaczymi z moją, ale gromkie brawa z widowni i szeroko otwierane oczy w czasie ich słuchania, świadczą o wpływie na wszystkich słuchaczy. Anna Dworakowska, Kamila Kadzidłowska, Maya Mailer pokazały swoją siłę, wytrwałość i determinację w zmienianiu świata w trosce o przyszłość swoich dzieci. Ogromne brawa dla nich raz jeszcze!
Miasta, które realizują swoje strategie ufając w słuszność idei
Głos organizatorów wybrzmiał bardzo silnie. Bratysława, stolica małego Europejskiego miasteczka, idzie jak burza. Do 20250 r. chcą wdrożyć strategię “MESTO PRE DETI“ oraz nowy metropolitalny plan “BRATYSLAWA 2050”. Powołują również centrum planowania architektonicznego miasta, z myślą o szerokim planowaniu przestrzeni miejskiej. W tym roku wdrożyli już 2 permanentne zmiany przy szkołach, nie stawiając szlaban, ale w oparciu o analizę i czasową architekturę zmieniając aranżację przestrzeni przed szkołą. To robi wrażenie. Projekt pilotuje Petra Marko, dyrektorka zarządzająca Metropolitalnym Instytutem Bratysławy, która – jak sama wspomniała – chce, aby Bratysława była dla jej dzieci tak samo bezpieczna jak Londyn, w którym mieszkała przez 20 lat.
Prezydent Bratysławy w swoim przemówieniu otwierającym konferencję powiedział:
Jesteśmy niewielkim krajem. Mamy świetne jedzenie, ale takie samo mają w Wiedniu, który jest godzinę drogi stąd. Z resztą tam je wymyślili. Mamy świetne zabytki, ale konkurujemy z Pragą. Dlatego postanowiłem, że Bratysława będzie znana z bycia najlepszym miastem do życia dla dzieci.
Trudno sobie wyobrazić, że takie “kontrowersyjne” i “odważne” padłyby z ust prezydenta Warszawy. Bądź jakiegokolwiek innego przedstawiciela dużego miasta. Mimo, że jak pisałam TU, wielu polityków wygrywa wybory bazując właśnie na ideach bezpieczeństwa dzieci.
Świetnym przykładem jest tutaj prezydent Tirany, który swoją drugą kadencję otworzył deklaracją stworzenia szkolnych ulic przy wszystkich placówkach w mieście do 2026. Erion Veliaj w swojej prezentacji mówił dokładnie to co mówią polscy włodarze: o samochodzie zakorzenionym w kulturze jako symbol wolności i statusu społecznego, wyzwolenia z rąk komunistów i .. przedłużeniem męskiego ego. Jego swoboda i szczerość wypowiedzi podbiła serca wielu, nie ukrywam moje też. Przemiana jaką dokonuje w Tiranie robi ogromne wrażenie. Największy plac w mieście z parkingu przekształcony został w plac miejski. Prawdziwy: z zielenią, ławkami i powierzchnią w formie piramidy, z której deszczówka wpływa do specjalnych zbiorników po to, aby wykorzystywać ją do podlewania zieleni w lecie. Szok!
A teraz o rozczarowaniach..
Możecie mnie nazwać malkontentką. Typową niepatriotkę, która niezadowoloną i krytykującą wszystko co narodowe. Biorę to na klatę, nie dlatego że to prawda, ale dlatego że Polska była wielką nieobecną tej konferencji. Polska w postaci włodarzy i przedstawicieli urzędów. Nieobecna fizycznie i merytorycznie.
Polityczne "wiem jak" ujawniło pustkę idei polskich polityków
Panel z udziałem prezydentów i burmistrzów miast, miał na celu pokazanie strategii przekształcania miast w dobre dla dzieci miejsca do życia i sukcesów ich wdrażania. Z tej perspektywy udział Aleksandry Dulkiewicz i Rafała Trzaskowskiego dla ludzi siedzących w temacie mógł się wydawać…przynajmniej dziwny. Jednak nie był przypadkowy. Gdańsk i Warszawa to dwa polskie miasta związane z inicjatywą UNICEF, jednego z organizatorów konferencji, “Miasto dzieci” – programu, który ma wspierać miasta w przekształcaniu się na “bardziej przyjazne dzieciom”. Tak się składa, że od lat realizując działania promujące szkolne ulice i przyglądając się działaniom miast w znacznie szerzej rozumianym obszarze dobrych miast do życia dla dzieci i rodziców z dziećmi wiem, że i Gdańsk i Warszawa nie mają się zbytnio czym pochwalić. I tak jak w naszej polskiej debacie można jeszcze mówić o planach, które ciągle są w realizacji, budowaniu kilometrów dróg rowerowych, tak w zestawieniu z realnymi działaniami współpanelistów, wypada to słabo. Z resztą sami oceńcie.
Aleksandra Dulkiewicz mówiła o swoim planie “Wizji ZERO wypadków przy szkołach“, co pokazało jedynie jak bardzo ślizga się po temacie. Dlaczego? Pod szkołami jest mało wypadków. Dbają o to rodzice, którzy wiedząc jak jest tam niebezpiecznie w porannym szczycie dowożą dzieci samochodem lub doprowadzają za rękę do drzwi placówki. Być może prezydentka chciała przełożyć “Wizję ZERO”, którą zrealizowało Jaworzno i nawiązując do tematu konferencji wspomniała o szkołach? Tak czy siak wyszło śmiesznie, chociaż to śmiech przez łzy. Chcąc nawiązać do pytania prowadzącego panel o ideę VeloCity, które Gdańsk ma gościć w 2025 r. Aleksandra Dulkiewicz nie była w stanie podać ile dzieci jeździ po Gdańsku rowerem, z tego powodu przynajmniej nie musiała się tłumaczyć dlaczego tak mało, a podane przez nią 30% mieszkańców poruszających się rowerem po mieście jest daną wyssaną z palca. Od siebie dodam, że wg badań Centrumrowerowe.pl Gdańsk jest w czołówce miast z największą wypadkowością z udziałem rowerzystów. Zapewne nie bez przyczyny.
Rowerowy maj receptą na wszystko
Kto mnie zna ten wie, że jestem wielką krytyczką akcji “Rowerowy Maj”. Nie w kontekście dzieci jeżdżących wtedy rowerem do szkoły, festynowości akcji i zaangażowania szkół. Krytykuję akcję jako narzędzie władz miejskich to umywania rąk przed konkretnymi działaniami na rzecz infrastruktury rowerowej bezpiecznej dla dzieci. Kiedyś napisałam o tym więcej TU. Po tym artykule kilka osób, w tym urzędników, poczuło się urażonych. Szkoda, bo z większością z nich współpracuję i zawszę powtarzam, ze NGO są dla miasta narzędziem wsparcie i czerpania wiedzy eksperckiej, wystarczy po nią sięgnąć. Na szczęście, moje oczywiście, prezydent Rafał Trzaskowski potwierdził moją tezę. Mówią o tym co sam robi dla dzieci w mieście, powiedział o…. bingo! I tak sobie myślę…serio? Czy przez 10 lat można pokazywać akcję, realnie realizowaną przez szkoły, jedynie koordynowaną przez ZDM, jako jedyne dokonanie na rzecz bezpiecznej drogi do szkoły dzieci mieszkających w stolicy europejskiego kraju? Wychodzi na to, że można. Tak jak ciągle powtarzać, że trzeba edukować dzieci. #niedasię wybrzmiało bardzo głośno w wypowiedzi prezydenta Trzaskowskiego.
10 cm między uszami
Wiem, choć niezmiennie mnie to dziwi, że Rafał Trzaskowski jest uznawany za “przedstawiciela młodego politycznego pokolenia”. I metrykalnie może i jest. Ale wszystko rozgrywa się – cytując Eliona Veliaja “w 10 cm między jednym a drugim uchem człowieka”. Fakt, że zarówno Aleksandra Dulkiewicz jak i Rafał Trzaskowski nie skorzystali, jak inni włodarze i eksperci, z możliwości wysłuchania Jana Ghela czy chociażby prezydenta Tirany, tylko wpadli na swój panel i zaraz po nim wypadli, świadczy zarówno o zainteresowaniu tematem debaty, jak i o pewnej arogancji. Ale, że jestem realistką to rozumiem, że być może prezydenci są bardzo zajęci. Ale fakt, że żadne z nich nie wpadło na pomysł, aby delegować na konferencję swoich pracowników: ekspertów, specjalistów, naczelników – osoby realizujące lub mogące realizować prezentowane w Bratysławie programy, jest kompletnie niezrozumiałe. Na konferencji nie było ani jednego polskiego urzędnika. Byli niemieccy, brytyjscy, nawet amerykańscy. Polsce było za daleko. Mentalnie.
Tekst: Agnieszka Krzyżak-Pitura